niektóre świadectwa uczestników naszej EDK...
Przypomnę: 7 kwietnia godz 21.00.
Przed nami 41 km nocnej Drogi...
A oto świadectwa i kilka pamiątkowych zdjęć...
***
Niestety,
bardzo późno wyjechałem z Ostrowa, bo w biurze walczyłem z
pożyczonym TomTomem, który nie chciał przyjąć współrzędnych
stacji w postaci stopni i dziesiętnych, choć pisał, że tak można,
i musiałem je przeliczać (te z pliku kml śladu) na stopnie minuty
i sekundy. Kiedy wreszcie o 21:15 zaparkowałem w Pleszewie, okazało
się jeszcze, że moja latarka czołowa niedomaga. Wymieniłem w
samochodzie baterie, ale to nie one ponosiły winę, tylko jej układ
elektroniczny (podgrzana świeciła normalnie, więc potem niosłem
ją w ręce). W końcu wyruszyłem ok. 22., samotnie (zaopatrzony
dodatkowo w sprawną latarkę ręczną). Od początku zmierzałem iść
samotnie, po wyjściu wszystkich grupek młodszych ludzi, ale
wcześniej jednak miałem nadzieję na udział we mszy świętej.
Niestety, moje nieprzygotowanie fizyczne dało się we znaki, i
poddałem się na 10. stacji, czyli w Czerminie, przed kościołem,
co nastąpiło około 6:45 rano. Moje nieprzygotowane mięśnie nóg,
zwłaszcza udowe, nie gwarantowały ukończenia pozostałych 13 km w
rozsądnym czasie, o ile w ogóle. Błogosławię pomoc bardzo
uprzejmej pani, pracującej tego ranka w piekarni i cukierni Vogta (w
Czerminie), która w swoim smartfonie, mimo poganiających ją
alarmów z różnych piekarników, zdobyła w internecie numer
telefonu firmy taksówkowej z Pleszewa dla mnie, bo – w swoim
zadufaniu i pewności siebie – nawet w to się zawczasu nie
zaopatrzyłem. Niech jej to Pan Bóg wynagrodzi! Wezwaną taksówką
wróciłem na parking, na którym stał mój samochód. Zmieniłem
buty (przypominające wojskowe, bardzo dobrze chroniące przed
przemoczeniem, przekłuciem podeszwy i upadkiem czegoś ciężkiego
na palce stóp, ale sztywne i ciężkie) na wygodniejsze i pojechałem
do domu, do którego dotarłem ok. 8:40. Najbardziej „w kość”
dał mi odcinek pomiędzy 4. i 5. stacją, czyli piaszczystą ścieżką
przez las, od strony Rokutowa w stronę Grodziska. Tam jedyny raz
próbowałem użyć owego TomToma, żeby sprawdzić, czy przypadkiem
nie zabłądziłem. Więcej go nie włączałem, bo pobrany ze strony
EDK opis drogi okazał się zupełnie wystarczającym przewodnikiem.
Tak to jest, kiedy na codzień chodzi się jedynie z garażu do domu,
i z domu do garażu, i nagle wpadnie się na pomysł, żeby wyruszyć
w EDK, skoro żadnych wyrzeczeń wielkopostnych się wcześniej nie
podejmowało. A sześćdziesiątka już przekroczona. Jestem jednak
bardzo zadowolony z tego, że chociaż spróbowałem. -
Jacek
***
Trasa
Ekstremalnej Drogi Krzyżowej była ani nie za trudna ani nie była
bardzo wymagająca. Bardzo się cieszę, że mogłam w niej
uczestniczyć i zapewne jeśli będzie taka możliwość to chętnie
to powtórzę. Było to doświadczenie, którego nigdy wcześniej nie
przeżyłam jak i nigdy nie zapomnę. Jedynym minusem było to, że
swoją EDK zakończyłam chwilę po godzinie 5 i niestety kościół
był zamknięty - Magdalena
***
Pierwszy
raz brałam udział w EDK i było to niezwykłe doświadczenie i
wyzwanie. W moim przypadku była to decyzja spontaniczna, z marszu
bez przygotowania, pomyślałam co może się nie udać skoro moją
inspiracją, natchnieniem jest Jezus. Momentami było naprawdę
ciężko jednak z każdym krokiem przełamywałam bariery w sobie jak
ktoś kiedyś powiedział nie ma walki bez nieprzyjaciela tu bez
wątpienia był ból jednak ani przez chwilę nie za brakło
determinacji, myśl o tym co musiał przejść Jezus dawała
ogromnego kopa. Droga krzyżowa dała mi siłę i większą pokorę
za co jestem wdzięczna Bogu. Do dnia dzisiejszego bolą mnie stopy
ale to ból determinujący do działania. Bez wątpienia podejmę się
kolejny raz EDK jeśli będzie taka możliwość. - Pozdrawiam
***
W
trakcie EDK tj 8 kwietnia obchodziliśmy z żoną 28 rocznicę ślubu
więc naszą główną intencją było podziękowanie za wspólne
lata i prośba o dalsze błogosławieństwo. Jeśli chodzi o samą
drogę to oceniam bardzo pozytywnie , choć było ciężko i na końcu
nogi bolały to ani przez chwilę nie mieliśmy wątpliwości czy
powinniśmy brać udział w EDK. Na miejsce dotarliśmy wraz z
czterema innymi pielgrzymami o godz 4,45 i tu niestety zrobiło nam
się smutno bo na miejscu nikogo nie zastaliśmy, kościół był
zamknięty więc wróciliśmy do domu. Podsumowując , pomysł z
zorganizowaniem EDK był wspaniały trasa również więc jak będzie
taka droga krzyżowa jesienią i jak zdrowie pozwoli to na pewno się
dołączymy jeszcze raz dziękujemy za trud przygotowań i gorąco
pozdrawiamy. - Sławomira i Bolesław
***
Po
Mszy wyszedłem na trasę o 21.01 i przyszedłem zaraz za pierwszą
grupą o godz 5.00. Brawo za organizację, wybór trasy, mapę i
opis. Idea wspaniała, naprawdę wszyscy szli w milczeniu, Jeżeli
tylko będę mógł, na pewno pójdę za rok. Pewnie przejdę jeszcze
tę samą trasę sam. Piszę, aby podziękować za włożoną pracę
i organizację - Piotr
***
Dziękuję
bardzo za zorganizowanie EDK w naszej diecezji. Byłam na niej z
rodziną i było to dla mnie wielkie przeżycie duchowe. Pomysł o
powtórzenie EDK jeszcze raz w tym roku jest super. - Pozdrawiam.
***
Na
EDK byłam po raz pierwszy. Było to dla mnie niesamowite przeżycie.
Sama msza w kościele pokazała ilu z nas chce pokonać tak
daleką trasę...Nocna trasa i postój tylko na każdej stacji Drogi
Krzyżowej a przede wszystkim milczenie!!! . To było dla mnie jedną
wielką tajemnicą tego, po co idziemy. - Marta
***
Emocje
pozytywne, trasa ciekawa, od 30 km nogi odmawiały posłuszeństwa,
do kościoła dotarłem o 5:10, szedłem bez odpoczynku przeznaczając
5-8 min przy stacjach, ogólnie biegam od pół roku 7km co 3 dni,
ale nóg tak zmęczonych nigdy nie miałem, po edk nie mogłem wejść
po schodach do domu ;) taką drogę można powtórzyć w tym roku...
żeby powiązać z aspektem religijnym to może na początku
października i marsz do kolejnych tajemnic różańcowych ?? - Marek
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz